Na kanapie, ale w spodniach


Kochani, minął nam pierwszy tydzień nauki zdalnej. Myślę, że warto wspomnieć o paru sprawach związanych z pracą on-line. Na początek pomówić co nieco o internetowym savoir vivre. W końcu łatwo o nim zapomnieć, kiedy pójście do szkoły wymaga tylko włączenia laptopa. Nic dziwnego – przebywanie w domu rozluźnia nas i sprawia, że… czujemy się jak w domu. Swobodnie, beztrosko, jak królowie w swoich zamkach.

Wiadomo jednak, że w życiu, jak w teatrze, jest scena i są kulisy. Lepiej nie mieszać ze sobą obu tych przestrzeni. Warto więc na dobry początek zadbać o swój pokój (w każdym razie o ten jego fragment, który będzie widoczny w kamerce). Bielizna rozwieszona na żyrandolu nie zrobi dobrego wrażenia, podobnie jak niepościelone łóżko, a nawet plakat z Doom Eternal za naszymi plecami (choć jeśli chodzi o to ostatnie, warto wyczuć nauczyciela – może trafimy w jego gust growy lub muzyczny takim wystrojem? ;).

Zasadniczo najlepiej wybrać tło neutralne i, mimo wszystko zasiąść przy biurku. Możemy bardzo pilnie uczestniczyć w lekcjach on-line, nawet leżąc na zabałaganionym łóżku, ale to ostatnie zrobi na tyle mocne wrażenie, że nasze odpowiedzi, nawet najtrafniejsze, mogą nie spotkać się ze zbyt ciepłym przyjęciem.

 

Jak pokazują doświadczenia PR-owców, to, co mówimy nie jest tak ważne, jak sposób, w jaki to mówimy. Wszystkie elementy wizualne, mowa ciała, ton głosu są znacznie istotniejsze niż merytoryczna zawartość wypowiedzi. Pewnie, lekcje online to nie wybory prezydenckie, ale lepiej działać tak, jakbyśmy chcieli rządzić Ameryką niż zrobić kiepskie wrażenie.

OK, zadbaliśmy więc o nasze otoczenie – pościągaliśmy bieliznę z krzeseł, pościeliliśmy wyrko, zdjęliśmy ze ściany plakat ulubionego zespołu death metalowego, zasłoniliśmy nawet różne dziwne naklejki na szafce. Co dalej?

Od małego jesteśmy przyzwyczajeni do chodzenia do szkoły, spotykania się z rówieśnikami i pedagogami na neutralnym gruncie. Znamy sztuczki, które pozwolą schować się przed wzrokiem nauczyciela lub wyciągnąć z lekcji jak najwięcej dla siebie. Odkąd lekcje on-line przejęły władanie nad uczniowskim życiem trzeba wypracować nowe strategie.

Czas zabrać się za siebie! Jeżeli ruszymy do szkoły w podartej bluzie, ludzie będą dziwnie spoglądać na nas w drodze. Przed dotarciem na miejsce zdążymy się zorientować, że coś jest nie tak. Lekcje online pozbawiają nas takiego „bufora”. Od razu lądujemy w szkolnej ławce i dlatego sami dla siebie musimy być modowymi jurorami.

Bez przesady – biała koszula z kołnierzykiem nie jest nieodzowna… Ale warto w ogóle założyć coś na goły tors, zamiast pidżamy. Coś schludnego, odpowiedniego do sytuacji. Pomoże to nie tylko w zrobieniu dobrego wrażenia, ale też zmobilizuje nas do pewnego wysiłku, pozwoli nam poczuć się, jakbyśmy faktycznie byli w szkole.

No, dobra – powiecie, – założyłem jakiś T-shirt, nawet go trochę przeprasowałem, ale po co mi spodnie? I tak widać mnie tylko od pasa w górę! Słuszne pytanie! Pozornie banalne, ale słuszne. Znowu – pełen strój wpływa nie tylko na to, jak inni nas widzą, ale też, jak sami się czujemy. Trudniej wejść w rolę ucznia w samych bokserkach.

A jeśli to do Was nie przemawia, pomyślcie tylko o następującej sytuacji. Zgłębiacie sobie spokojnie tajniki matematyki, a tu nagle Wasz kot czy pies zaczyna wyjadać z niedokończonej paczki chipsów. Trzeba futrzaka przegnać! Odruchowo podrywacie się z miejsca i wtem… widać Was w całej okazałości. Cała misternie tkana iluzja idzie w diabły!

Jak się wyizolować w izolacji

Skoro już zgadało się o czworonogach, im także wypada poświęcić trochę uwagi. Najlepiej zamknąć je w osobnym pomieszczeniu. Pewnie, są zwierzaki, które nie rozrabiają, ale nawet łaszący się do nóg kociak potrafi zaburzyć naszą koncentrację i sprawić, że przeoczymy ważne pytanie nauczyciela.

Podobnie sprawy się mają z innymi domownikami… Podobnie, choć nie identycznie, bo nie w tym rzecz, żeby brata zamykać w ciemnej łazience. Warto jednak uprzedzić ich, że mamy lekcje on-line. Nie chcecie chyba, żeby siostra wparowała nagle do pokoju z krzykiem: Znowu utopiłeś moje dziecko w basenie?! Nauczyciel może się nie zorientować, że chodzi tylko o Simsy.

Zresztą, nie mówimy wyłącznie o Waszym komforcie. Ojciec przechadzający się po domu w podartych dresach pewnie wolałby wiedzieć, że jest właśnie na wirtualnej scenie. Co mówicie? Że on też idzie do pracy w drugim pokoju, bo przeszedł na home office? No cóż… Może jego firma ma inny dress code niż szkoła. Tak czy inaczej, warto go uprzedzić!

Cały ten chaos, lepiej go ogarnij

Tak samo jak dbamy o to, co widać w kamerce internetowej, powinniśmy też zapewnić sobie odpowiednie tło dźwiękowe. Mikrofony laptopów wyłapują całkiem nieźle nie tylko to, co mówimy, ale też grającą w tle muzykę, telewizyjnego lektora czy głos matki plotkującej przez telefon z koleżanką. Wszystkie emitery różnorakich dźwięków należy więc powyłączać, a mamie powiedzieć, żeby ciszej rugała ojca za to, że chodzi przed naszą kamerką w podartych dresach.

Ważne, by pokazać, że lekcje on-line traktujemy serio. Zjedzmy śniadanie zawczasu, ubierzmy się stosownie do okazji, a kiedy lekcja zacznie nam się dłużyć, nie odpalajmy Robloxa  w tle… Nikt nie uwierzy, że tak walicie w klawisze robiąc notatki z polskiego!

Jasne, nie każdy może sobie zapewnić warunki idealne. Przekorna siostra i tak będzie ćwiczyła karaoke za ścianą, a kot wskoczy na klamkę i przyjdzie do nas wbrew zakazom. 

Nawet w takiej sytuacji warto chociaż zminimalizować ten cały rozgardiasz – nawet jeśli nie sposób go usunąć całkowicie. Nauczyciel pewnie się nie obrazi, jeśli usiądziemy na kanapie, a nie przy biurku – o ile będziemy sprawiać wrażenie, że dołożyliśmy wszelkich starań, by jak najlepiej uczestniczyć w zajęciach.

Ja Cię słyszą, tak Cię widzą

Poza całym tym savoir vivrem, są jeszcze kwestie techniczne. Podstawowymi narzędziami waszej pracy na lekcjach on-line stają się kamerka, mikrofon i słuchawki. Przetestujcie je, zanim połączycie się z innymi. Niezależnie od platformy, z jakiej korzysta Wasza szkoła, możecie najpierw, na przykład, zainstalować Skype’a i w ustawieniach programu sprawdzić, jak działa Wasz sprzęt.

Zadbajcie o to, żeby jakość dźwięku była należyta. Pewnie, warto też zwrócić uwagę na obraz, ale lepiej, żeby nauczyciel nie zobaczył Was w super Ultra Full HD 4K, niż żeby źle usłyszał podany przez Was wynik równania. Co więcej, to właśnie słaba kondycja Waszego mikrofonu będzie najbardziej uciążliwa dla innych – w końcu co rusz dotrą do nich jakieś dziwne szelesty, trzaski i szumy.

A skoro już o słuchawkach mowa – lepiej, żebyście z nich korzystali. Posługiwanie się głośnikami to jakaś alternatywa, ale wtedy wszystkie dźwięki mogą wpadać z powrotem do mikrofonu i odbijać się po wirtualnej konferencji nieprzyjemnym echem.

Czasami lekcje on-line mogą wymagać też udostępniania pulpitu. Większość z nas nie robi tego na co dzień, więc przetestujcie tę opcję. Lepiej pokusić się o sesję próbną z kolegą, niż później desperacko kombinować, jak to zrobić, na oczach całej klasy i nauczyciela. 

No, i znowu – warto sprawdzić, co trzymamy na pulpicie, tak jak wcześniej upewnialiśmy się, co widać za naszymi plecami. Nie wszystko, co znajduje się na ekranie naszego komputera, może zrobić na innych dobre wrażenie. Scena i kulisy – warto nieprzerwanie pamiętać o tym podziale.

Na koniec zostawiliśmy radę dla osób, które korzystają z pakietu danych sieci komórkowej. Wiadomo, w takiej sytuacji każdy zużyty megabajt jest na wagę złota. Dlatego obniżenie jakości obrazu do 360p pozwoli na dokonanie koniecznych oszczędności, a, jak pisaliśmy, obraz nie jest aż tak ważny, żeby musiał do reszty drenować Wasz Internet.

Czy warto poświęcać temu wszystkiemu aż tyle uwagi? Może się okazać, że lekcje online staną się dla nas normą, a wiele szkół zdecyduje się na wprowadzenie takiej formy nauczania. Przyszłość tworzy się na naszych oczach i to w ekspresowym tempie

Nauka online naszą przyszłością?

Zastanawiacie się, czy warto poświęcać temu wszystkiemu aż tyle uwagi? Lekcje on-line to w końcu przejściowe rozwiązanie, zaraz wrócimy do szkół i wszystko będzie, jak dawniej… Czy aby? Raz, że nie można mieć takiej pewności – nawet eksperci nie wiedzą, ile potrwa ta nietypowa sytuacja. 

Po drugie – wcale nie jest powiedziane, że za parę tygodni czy miesięcy wrócimy do punktu wyjścia. Może się okazać, że lekcje on-line staną się dla nas normą, a wiele szkół zdecyduje się na (częściowe czy okazjonalne) wprowadzenie takiej formy nauczania.

Krótko mówiąc, przyszłość tworzy się na naszych oczach i to w ekspresowym tempie… Nie chcecie chyba zostać w tyle, jak babcia, która używa liczydła, bo boi się kalkulatora, prawda?

 

Korzystanie ze strony oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie.
Projekt i wykonanie: Jacek Lewandowski
Administracja od 01.09.2020 r. - Mariusz Walczak